A jednak.
Udało się.
Wystawa doszła do skutku.
Dowiedziałem się o tym dziś, o dziesiątej rano.
Miejsce się zmieniło, więc wszystko się zmieniło.
Moim zdaniem zdjęcia nie były rozmieszczone tak, jak powinny, niektóre gryzły, a wręcz żarły się po sąsiedzku, gdzieniegdzie były ziejące pustki.
Oczywiście na wystawę przybyli licznie absolwenci i autorzy prac, aż jeden wykładowca, kilku znajomych niektórych osób i koniec. Lista się zamknęła.
Tłumów nie było i szału raczej też nie.
Ale wystawiliśmy się.
I to się liczy.
A... tak właściwie to co jest na Twoim zdjęciu? ;-)
OdpowiedzUsuńImpresja.
OdpowiedzUsuńJak to powiedziała Edyta: "Widzę to problemy egzystencjalne, niepokój."
:-D