Zatem i do Katowic jakoś tak po drodze mi było z tego Eindhoven...
Dokładniej Knurów, Śląsk.
Ostatnia okazja by spędzić czasu trochę z Anią, spotkać się z jej cudownymi rodzicami, razem zjeść, wypić, pojeździć na rowerach i popracować nad jakimiś zdjęciowymi wypocinami.
Fajnie byo!
PeeS.
Kocham śląską gościnność ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz