Jestem na końcu świata.
Najładniejszym końcu świata na jakim byłem.
I się warsztatujemy, z Tomkiem Sikorą.
I się integrujemy z ekipą z Warszawy.
A wczoraj, po intensywnej integracji, 'lekko' podchmieleni poszliśmy robić zdjęcia nad Wisłę.
A mamy do niej rzut beretem.
Praktycznie dosłownie.
No... może ze dwa rzuty :-)
Niemniej jednak BARDZO blisko.
I efekt poniżej.
Ola sobie modelowała.
Wlazła do wody po c... piersi, ale stan nieważkości osłonił ją przed chłodem ;-)
Oto efekt:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz