piątek, 26 lutego 2016
Light as feathers #22
S02E06
Środowa frekwencja wyniosła 100%. Szał!
Tradycja mówi: zacznij trening od medytacji! I zaczęliśmy. Tym razem wyobrażaliśmy sobie spacer po wydmach. Zima, plaża skuta lodem, na środku plaży stoi jedna palma. Również oblodzona. Za nami idzie polarny Yeti. Wspinamy się na wzgórze, by przez śnieżycę spojrzeć w piękne, gwieździste niebo. Zmarzliśmy, więc Yeti zaprasza nas do swojej chatki. W lesie z palm. A dom jest z piernika. I piernikami pali się w kominku. Poczułem się trochę jak Ciastek w Shrek'u :-)
Spacer z Yeti wywołał niezłe emocje.
Po chwili wznieceń i podnieceń przenieśliśmy się piętro wyżej, do kuchni, by z trójką najmłodszych uczestników przedsięwzięcia trenować sceny różnorakie.
Klaudia znów ucierpiała, plotki w szkole nie ucichły. Przyszła wyżalić się Erykowi. Ten zaczął ją pocieszać, ale nagle pojawiła się Ewa, która całą rozmowę zakłóciła. Zazdrosna matka zaczęła nagadywać syna na przytulanki i ciepłe słówka, a Klaudię szlag trafiał. Chciała z nim wyjść, by porozmawiać na osobności - nie dało się.
Po treningu pojechaliśmy na moment to mojej mamuśki. W drodze powrotnej, za zakrętem pojawił się piękny, ogromny księżyc. Długo nie myśląc wyskoczyliśmy z auta, by spróbować ująć go w jakikolwiek sposób. Czad!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jak Suz ładnie świeci :-)
OdpowiedzUsuńWidzę, żeś zapracowany :-)
Przed pracą dodałem post :)
Usuń