Niech żyje MPK Kraków!
I kontrolerzy, którzy przez siedem miesięcy akceptowali moją legitymację.
Aż do dziś.
I 105zł jakoś tak wypadło z mojej kieszeni.
Mimo prób walki najpierw z kanarami, później w biurze MPK - nic to nie dało.
W biurze lała się krew, ale i to nie pomogło.
Grrrr!
No ale nic.
Mamy wiosnę, słoneczko grzało, jest dobrze.
Złapałem kolejne króliki!
Oto i one.
Nikon and Szajsung.
I znalazłem dodatkowe życie!
Oh, co te gry robią z człowiekiem... ;-)
Kolejne z serii 'Małego poradnika życia':
- Przestrzegaj ograniczeń prędkości.
Observe the speed limit.
- Akceptuj ból i rozczarowanie jako część życia.
Accept pain and disappointment as a parto of life.
"I kontrolerzy, którzy przez akceptowali moją legitymację."
OdpowiedzUsuńPrzestrzegam.
Akceptuje.
Walczyć już mi się nie chce :-)
Przecie byłem w MPK.
OdpowiedzUsuńI nic to nie dało.
Gość, gbur jakich mało, powiedział mi, że miałem szczęście, że nikt mi wcześniej mandatu nie wypisał. I mówiłem mu, że oni patrzyli tylko, czy ważna jest ta pieprzona legitymacja i to wsio. Bez najdrobniejszej wzmianki o jej 'nieprzydatności'. I tu takie coś. Na koniec powiedziałem mu, że mają w dupie pasażerów (tu przyznał mi rację, co mnie zagotowało), że o nich nie dbają, że mają niedokształconych kontrolerów a on sam jest niemiły, niedający sobie dobrze wytłumaczyć sytuacji.
No i życzyłem oczywiście miłego dnia przy wyjściu.
Z tym "moronem" to mam ja jednak rację. W tym zdaniu jest po prostu błąd.
OdpowiedzUsuńKtórzy akceptowali ją "przez"....? Ile?
Brawo za miłego dnia.
Chyba już wcześniej nawet ja wspominałam, że miałeś szczęście z tą legitymacją :-)
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam...
Wieczorem człowiek ma ciężko z myśleniem :-P