niedziela, 8 listopada 2015

czwartek, 5 listopada 2015

Rodzinny wyjazd.

Złożyło się tak jakoś, że przodkowie moi żyli na wybrzeżu.
Mieli pracę, małe gospodarstwo, wielu przyjaciół - generalnie biedy 'nie klepali'.
Ale moja babcia poznała chopa z Wielkopolski, przystojnego robola z wąchem i uciekła z nim na podkonińską wieś. By tam zbudować chatę i... Się z nim rozejść.
A w sumie po to, by ją on tam zostawił.
Ale nie o miłosne historie tu chodzi.
Nie tym razem przynajmniej ;-)
Jak tam mieszkali nad tym morzem, to i tam poumierali (częściowo). 
No i nie zostawili żadnych potomków na miejscu, wszystko z moją babcią przeniosło się do Pyrlandii.
A my (w sumie to moi rodzice), obywatele Ziemniaczanej Ziemi, szanujący przodków, jeździmy na wybrzeże zapalić im świeczkę i położyć kwiatka na grobie. 
Tym razem ja załapałem się na wycieczkę.



















Niechorze '15