czwartek, 28 lutego 2013

50/365

Jak ładnie.
Pięćdziesiąty dzień projektu przypada akurat na dzień kręcenia teledysku.
Było zacnie.
Mimo spięć na początku daliśmy radę.
Scena z żulem wyszła niesamowicie.
Jedna z kobiet, która przechodziła obok, zwróciła nam uwagę, że śmiejemy się z biednego pijanego człowieka i jeszcze go 'kamerujemy' (uwielbiam to słowo) ;-)
Andrzej przeprowadził kilka wywiadów z gapiami, jako backstage, wszystko jest na małym goPro :-)
Jeden z żulików przyglądających się temu co robimy, zapytany co o tym sądzi powiedział:
- No cóż... Chłop pijany, tyle.
- A zna go pan?
- A pewnie, pewnie, że znam!
- A skąd go Pan zna?
- Jak to skąd, z ulicy! Phi, głupie pytanie.
A ze Świdra taki porządny człowiek...

A to jedna z wielu anegdot, jeśli można to tak nazwać.
Zapewne dorzucę jeszcze inne foty z planu, bo mało zdjęć zrobiłem swoim Nikonem.
Większość Canonem, cóż ze zdrada!
Zatem backstage z teledysku Wysokiego Lotu, Nikon.









środa, 27 lutego 2013

49/365

Post z telefonu...
Póki mam wi-fi :-)

Jutro kręcimy teledysk.
Będzie się działo.
Nie wiem tylko kogo szybciej szlag trafi.
Nas, czy Agę...
Zobaczymy.
Relacja jutro :-)

Tymczasem Puppy.
Szajsung.

wtorek, 26 lutego 2013

48/365

A dziś dostałem Smienę.
Plastikowy analog, ma nas zmotywować do robienia zdjęć (chyba).
Kasia dała każdemu po jednej takiej zabawce :-)
(Cholera wie, skąd ona ich tyle ma)
W każdym bądź razie, mam rolkę do stworzenia :-)
Smiena jest w dobrym stanie ogólnym, jednak pokrywka się nie zamyka po włożeniu filmu.
No dobra, zamyka się, ale po jakimś czasie eksploduje.
Więc wziąłem taśmę, obwiązałem solidnie i gotowe! ;-)

A oto (nie)moja Smiena.
Nikon.



poniedziałek, 25 lutego 2013

47/365

Spokojny, normalny dzień, zakończony budującą rozmową.
Szczerą.
Taką, jakiej potrzebowałem.
Jest mi lepiej :-)
Mówiłem przecież, że mam wahania nastrojów gorsze niż niejedna baba.
;-)

Tymczasem wspomnienie z analoga.
A nowe skany się zrobią, chyba.
Mam 3 rolki!
Canon.

niedziela, 24 lutego 2013

46/365

Komputer może wyprowadzić człowieka z równowagi.
Przygotowywałem projekt przez kilka godzin.
Większość z tego czasu to myślenia PS'a nad sensem jego życia, albo dyskusja z MS Word o tym, jak pięknie spieprzyć obrazek, wklejając go do dokumentu. Później dołączył się jeszcze PDF, który stwierdził, że zdjęcia, które wyszły z PS'a mają brzydkie kolory i on sobie stworzy nowe.
A ja rwałem włosy z głowy, krzyczałem, waliłem pięściami w stół.
Czysta przyjemność :-)

Ostatnio widziałem kilka takowych królików, spróbuję złapać je wszystkie.
Nikon plus kit.


sobota, 23 lutego 2013

45/365

Spokojny, błogi weekend.
Po tak zakręconych dwóch tygodniach, takowy jest pożądany.
Nie trzeba się spieszyć, pilnować czasu...
Jedyne, co muszę zrobić, to przygotować pdf'a z portfolio.
I błogie lenistwo...

Lady Puppy.
Nikon (z działającą 50-tką!)



Cza­sami wy­daje nam się, że mie­szka w nas dwóch różnych ludzi. Je­den, który wszys­tko dos­ko­nale czy­ni i te­go człowieka pre­zen­tu­jemy światu. Jest też i ten dru­gi, które­go się wstydzi­my, i te­go uk­ry­wamy. W każdym człowieku is­tnieje coś ta­kiego jak wewnętrzny dy­sonans i niespójność. Każdy chciałby być dob­ry, a je­dynie do­konu­je czynów, których sam często nie rozumie.


Dlacze­go tak jest? Dla­tego, że człowiek nie jest Bo­giem, nie jest też aniołem, ani jakąś na­dis­totą, a je­dynie małym piel­grzy­mem w długiej, da­lekiej drodze swo­jego życia. Włas­ne słabości czy­nią go wy­rozu­miałym i łagod­nym w sto­sun­ku do in­nych. Ktoś, kto jest bez­kry­tyczny wo­bec sa­mego siebie, będzie twar­dy i niez­dolny wczuć się w in­nych. Nie będzie umiał ni­kogo po­cie­szyć, do­dać od­wa­gi i wy­baczyć. Szczęście i przy­jaźń tkwią tam, gdzie ludzie są wrażli­wi, łagod­ni i de­likat­ni w słowach, i wza­jem­nie kon­taktach.

Phil Bosmans


czwartek, 21 lutego 2013

43/365

Nie wiem jak ubrać w słowa to, co mam w głowie.
Chyba w końcu powróciła mi wena do projektów foto.
Życie wkracza na dobą drogę.
Mam nadzieję. 
Nie chcę zapeszyć, tfu, tfu!
Może jednak jakoś to będzie? :-)
Mam wahania nastrojów gorsze, niż niejedna kobieta.
Zupełnie jak moje statystyki, raz góra, raz dno ;-)

Muszę pracować, intensywnie, żeby zrobić kilka kolejnych autoportretów.
Chcę je pokazać na marcowym przeglądzie portfolio.
Zupełnie nie czuję się na siłach, ale wolę spróbować, żeby nie pluć sobie w brodę.
Ludzie mają o co walczyć.
Powodzenia życzę wszystkim! :-)

A tu ciąg dalszy mnie.
Nikon d700, studio.
(Jakość nie jest to powalająca, nie wiem, skąd ta miejscowa pikseloza...)

 

środa, 20 lutego 2013

42/365

Mam.
Mały, ukochany album.
Laura Makabresku.
"Księżyc jest tylko dla dorosłych".
Pisać o niej można wiele.
Ja jednak nie potrafię, odsyłam Was na jej bloga.
Laura Makabresku Photography








wtorek, 19 lutego 2013

41/365

Biegu ciąg dalszy.
Już nie wyrabiam.
Za szybko, zwolnijmy.
Na nic nie mam czasu.
Ostatnio wracałem do domu koło 20:00 na małe papu i szedłem z powrotem.
I tak już kilka dni.
Może jutro chociaż wrócę o normalnej porze.

Za to w studio trochę się działo.
Efekt poniżej.
Nikon d700.


poniedziałek, 18 lutego 2013

40/365

Na zapas, do edycji, bo na zapiekanki czekamy :-)

@Edit 19.02.2013, 23:51
Nie ma to jak zwiedzanie miasta (a raczej knajp) z Gośką i Adrianem ;-)
Przez to nie wraca się do domu przed północą, by wpis na bloga dodać.
Ale postanawiam poprawę.


niedziela, 17 lutego 2013

sobota, 16 lutego 2013

38/365

Przedimprezowy post, resztę dopiszę później.

@Edit, 17.02.2013r, 3:00.
Dlaczego ludzie, na którym nam zależy, których darzymy największym szacunkiem, okazują się...
...Tylko ludźmi?
Dlaczego przez pewien czas jesteśmy tak zapatrzeni w drugą osobę, że nie zauważamy jej wad?
Dlaczego po pewnym czasie spadają nam klapki z oczu i dostrzegamy prawdę, która uderza nas z taką siłą?
I dlaczego to tak boli?
Nie wiem już, na jakich zasadach działa ten świat.
Myślałem, że się odnalazłem, a okazało się, że jeszcze bardziej się zagubiłem.
I nie wiem, w jaki sposób zawrócić, trafić na właściwą ścieżkę.
Ścieżkę, która poprowadzi mnie przez dorosłe życie (które okazuje się co raz to większą klapą) bez większych negatywnych doświadczeń.
Ale czy to jest możliwe?
Siedzę przed komputerem i wzdycham.
Nad naszą ludzką istotą, która niby tak wielka, jednak jest tak małą, nikłą i nic nie znaczącą.
Ciężko, rany mimo, że niby zagojone, wciąż palą, pieką.
Jak śpiewa moja ukochana P!nk (wiem, że cytat już był, ale dla mnie w tym temacie znaczy wiele):
Where there is desire there is gonna be a flame
Where there is a flame someone’s bound to get burned
But just because it burns doesn’t mean you’re gonna die
You gotta get up and try, try, try
Gotta get up and try, try, try
Gotta get up and try, try, try.

Pali, boli jak cholera.
I czy przestanie?

Autocenzury ciąg dalszy.
Nikon d700, studio.


37/365

Dałem ciała...
Po raz kolejny mój projekt stracił na wartości.
I Szajsung też się wczoraj nie popisał, nie chciał dodać posta nawet z samym tekstem.
No ale cóż...
Nie poddawajmy się :-)

Dziś przed wyjściem na urodziny na pewno coś dodam, nigdy więcej postów na ostatnią chwilę.

Póki co, autocenzura.
Nikon d700, studio.


czwartek, 14 lutego 2013

36/365

Walentynki?
Pierwsze słyszę :-)
Ja tam siedzę przed kompem i filmy oglądam.
Z Hubertem ;-)

Stuuuuuudio dzisiaj mieliśmy!
3 Całe trzy godziny zabawy ze światłem.
Moc! :-)

Oto jeden z efektów.
Nikon d700.


środa, 13 lutego 2013

35/365

Nic mi tak nie poprawie humoru jak jedzenie.
:-)

Btw, moja pięćdziesiątka się naprawiła.
W końcu.
Bo mój kit mi się znudził.


Targowy minimalizm, z zajęć.
Nikon.


wtorek, 12 lutego 2013

34/365

- Jesteśmy tacy piękni i młodzi... A co będzie jak się zestarzejemy? - dodał po chwili.
- Cóż... Będziemy tylko piękni.
:-)



Śmierć.
Nikon.


poniedziałek, 11 lutego 2013

33/365

Błogi dzień.
Zajęcia z mody, dyskusje z właścicielkami innych psów, chillout...

A oto efekty mojej pracy z Caro.
;-)
Canon.



Istnieje tylko jedna osoba, która może uczynić Cię szczęśliwym i tą osobą jesteś Ty.
David Burns

niedziela, 10 lutego 2013

32/365

Puppysitting.
I znów opiekuję się małą łaciatą bestią, która dzisiaj omal nie zginęła.
A ja razem z nią.
Teraz leży sobie spokojnie na moich kolanach, jak gdyby nigdy nic.
Rozrywka level fu*king hard.

Puppy i piękna krakowska zima sprzed kilku dni.
Mój niezastąpiony Szajsung.






sobota, 9 lutego 2013

31/365

Znalazło mnie szczęście :-)
Może tylko na chwilę, ale zawsze coś.
Wszystko przez tego nieszczęsnego gołębia, co mnie wczoraj załatwił.
No... Bo ludzie mówią, że jeśli Cię ptak obsra, będziesz miał szczęście.
Coś w tym jest ;-)

Wspomnienia z Zakopca.
Analog.



piątek, 8 lutego 2013

30/365

"Kochanowo i okolice".
Podobno bardzo śmieszna komedia muzyczna.
Owszem, czasami był zabawnie, ale żeby bardzo?
Młodzi ludzie, grający w zespole deathmetal dostają propozycję wyjazdu w trasę z zespołem Aggresor.
Nie mają jednak wystarczająco samozaparcia i marnują swoją szansę.
Po latach zespół reaktywuje się.
Próby idą słabo, dopóki jednemu z członków udaje się wywalczyć support na lokalnych... Dożynkach.
W związku z tym - kulminacyjnym jak się okazuje - momentem, bohaterowie brną przez szereg przeszkód i wydarzeń "towarzyszących", schodząc na samo dno (wójt gminy Kochankowo ma ich owiniętych wokół palca, zatem chłopcy tańczą, jak wójt zagra).
I występują biedaczki na festynach, grając Marylkę Rodowicz, czy popularny Weekend w rock'owych aranżacjach.
Finał jest dość przewidywalny.
Cała sztuka (o ile można tak to show nazwać) nie jest porywająca.
Nie chcę tu, broń Boże, nikogo sortować w grupy, ale wydaje mi się, że (jak dla mnie) sztuka ta była dość infantylna, prostacka. Mimo to, wielu ludzi bardzo dobrze się bawiło (aktorzy wchodzili w interakcję z publicznością).
Plusem jest to, że aktorzy grali muzykę na żywo.
Minusem jest to, że grali (no, nie liczę jednego z gitarzystów).
Podsumowując:
Gdybym nie miał biletu za półdarmo i miałbym zapłacić pełną cenę (ponad trzy razy większą), myślę, że żałowałbym swoich pieniędzy.

Kładka nad Wisłą.
Szajsung.

czwartek, 7 lutego 2013

29/365

Video Art, ryjące banię.
Oto najlepszy z wszystkich, które dziś widziałem.


Backstage z wczorajszego portretu.
Szajsung.



środa, 6 lutego 2013

28/365

Święto lasu, Robert dodał wpisz przed 19!

W końcu ruszyło się coś z praktycznych zajęć!
Dwa dni w studio i foty, foty, foty!
I nawet modziankę dzisiaj mieliśmy!

A ja cały czas mam pomieszane we łbie. Zrodziło się mnóstwo nowych pytań, na które odpowiedzi raczej nie poznam. Multum wątpliwości. Niczego pewnego niestety nie widzę. I pewnie przez długi czas nie zobaczę. Nie wiem nawet jak mam to ująć w słowa. Po prostu BURDEL.
:-)

Paulina, nauka oświetlenia, pracownia portretu.
Szkolny Canon.


wtorek, 5 lutego 2013

27/365

Wersja robocza, gdybym nie wrócił do domu przed północą.

@Edit
I nie wróciłem.
Co do dnia wczorajszego w sumie...
Tomkowi podobała się nasza fota z Lego, jest jednak trochę do dopracowania.
Selfy MUSZĘ kontynuować, od tego zlaeży wiele.
Poza tym... Spoko :-)

Świetne ubranko na rower :-)
Szajsung.

poniedziałek, 4 lutego 2013

26/365

Mam mętlik w gowie.
Za dużo myślę.
Za dużo.

Co do życia codziennego:
- Pawłowi przypadły do gustu moje autoportrety - będ kontynuował.
- W szkole zrodziła się rywalizacja - przegląd portfolio, w którym do zgarnięcia jest m.in. 6k, albo wyjazd na studia abroad kusi.
- Focilimy reklamę po szkole, ale pokażę jedynie efekty uboczne :-)

Zatem obiecane efekty uboczne odróbki zadań domowych ;-)
Nikony dwa, D700 + D5000.