sobota, 7 października 2017

Tradycyjnie, od lat.

Do Lichenia jeżdżę z rodzicami odkąd skończyłem 6 lat, rowerem*.
Historia jest zazwyczaj ta sama, zmieniały się zazwyczaj pojazdy. I podejście się w pewnym momencie zmieniło. Przybywało za to ludzi (a w zasadzie przybyła jedna, adoptowana, Karina) :)






















No dobra, nie było mnie dwa razy. Tylko i wyłącznie ze względów zawodowo-logistycznych.

18 + 12

Bo przecież kto by tam patrzył, czy z przodu jest jedynka, czy trójka, czy kosa, jak to mówi moja ulubiona starsza pani z Biedronki. 










Mamy tyle lat, na ile się czujemy, czyli łącznie 30 :)



To już ponad rok!

A nawet rok i dwa miesiące, odkąd państwo ze zdjęć się wzięli i hajtnęli :)