God I can't do this anymore
Oh I'll be laid down on the floor
As many feet walk through the door
I'm not alone
czwartek, 14 września 2017
niedziela, 10 września 2017
czwartek, 7 września 2017
Bieszczady #04
Jakoś dziwnie wyszło, bo czwarty wpis jest wpisem z ostatniego dnia, a byliśmy w tych Bieszczadach dłużej...
A, już wiem. Przecież padało i jeden dzień byczyliśmy się w schronisku :)
A zatem: kolejnego dnia (tego po deszczu), a zarazem ostatniego, wybraliśmy się na Połoninę Caryńską. Piękne miejsce, pięknie widoki, ach ach.
Po drodze Kucharz z Ł. odłączyli się od wycieczki i poszli dorwać kawał pysznego sera, zwanego bundzem. Świeży, jedzony na bieszczadzkim szczycie smakuje najlepiej na świecie, palce lizać!*
Później było pożegnanie, długa droga do domu i kąpiel w wannie. Bo zdarzyło mi się chyba zatęsknić jedynie za wanną.
A, już wiem. Przecież padało i jeden dzień byczyliśmy się w schronisku :)
A zatem: kolejnego dnia (tego po deszczu), a zarazem ostatniego, wybraliśmy się na Połoninę Caryńską. Piękne miejsce, pięknie widoki, ach ach.
Po drodze Kucharz z Ł. odłączyli się od wycieczki i poszli dorwać kawał pysznego sera, zwanego bundzem. Świeży, jedzony na bieszczadzkim szczycie smakuje najlepiej na świecie, palce lizać!*
Później było pożegnanie, długa droga do domu i kąpiel w wannie. Bo zdarzyło mi się chyba zatęsknić jedynie za wanną.
*Jak wiadomo, podróżuję głównie po to, by jeść.
Subskrybuj:
Posty (Atom)