Poczciwy kebab.
Gazowe lampy.
Wieża bazyliki, na którą wchodzi się tylko raz.
Plac Grunwaldzki.
Bułka z masłem.
Krasnale.
Kot w antykwariacie.
To to, co pamiętam z pierwszej wycieczki do Wrocławia, znaczy pozytywne.
Bo o tych gorszych rzeczach nie będę pisał, po co sobie je utrwalać :-)
Jakie gorsze?
OdpowiedzUsuńOlałeś mój komentarz ;-)
OdpowiedzUsuńOj tam olałem...
UsuńNie było kiedy mi tu zajrzeć.
A jakie gorsze? No np. organizacja imprezy w Hali Stulecia i wpuszczanie ludzi 15 minut po rozpoczęciu przedstawienia. Babka gadająca przez telefon i pisząca wiadomości, ludzie świecący komórkami w poszukiwaniu szczęścia... Trochę tego było ;-)