sobota, 7 października 2017

Tradycyjnie, od lat.

Do Lichenia jeżdżę z rodzicami odkąd skończyłem 6 lat, rowerem*.
Historia jest zazwyczaj ta sama, zmieniały się zazwyczaj pojazdy. I podejście się w pewnym momencie zmieniło. Przybywało za to ludzi (a w zasadzie przybyła jedna, adoptowana, Karina) :)






















No dobra, nie było mnie dwa razy. Tylko i wyłącznie ze względów zawodowo-logistycznych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz