Jestem jeszcze.
Żyję i mam się całkiem dobrze :-)
Chwilowo zlokalizowany w obrębie jednego powiatu, se pracuję.
I se zapuściłem jakoś tę moją ukochaną fotografię.
Zdarzają się małe ekscesy, aczkolwiek...
Nieważneeee ;-)
Tu jestem.
środa, 29 stycznia 2014
poniedziałek, 20 stycznia 2014
LondoN 2o13/2o14
Tak się stało, że przypadkiem, Sylwestra i Nowy rok i cały następny tydzień, wraz z moją niewdzięczną siostrą spędziłem w Londynie.
Jak wiadomo - Londyn - miasto bycze, trza było poświęcić mu chwilkę.
W czasie trwania tej chwili zdążyłem zakochać się w Pret a Manger, zjeść parę (dosłownie) kurzych łapek, polatać na młocie i zrobić miliard innych rzeczy, którymi zanudzał nie będę.
Sylwestrową noc spędziliśmy w kameralnym, doborowym towarzystwie i nie, nie byliśmy na fajerwerkach (BBC podało, że było tam około 250,000 ludzi!). Wystarczył huk słyszany przez okno i obraz w TV. A informacja, że kumpel Dana wychodził stamtąd SZEŚĆ godzin (w ubiegłym roku) tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że podjęliśmy słuszną decyzję.
A jeśli przesądy mówią prawdę i cały rok będzie wyglądał jak Nowy Rok, będzie ciekawie!
Spanie do późna, teatr - We Will Rock You - (Bomba!) plus kulisy powstawania show, Wagamama i mój ukochany yaki udon, Winter Wonderland i największa karuzela-wskazówka na jakiej byłem zwiastują coś naprawdę ciekawego!
I żeby nie zanudzać, kilka zdjęć (w roli aparatu niezastąpiony Olympus Mju).
;-)
Jak wiadomo - Londyn - miasto bycze, trza było poświęcić mu chwilkę.
W czasie trwania tej chwili zdążyłem zakochać się w Pret a Manger, zjeść parę (dosłownie) kurzych łapek, polatać na młocie i zrobić miliard innych rzeczy, którymi zanudzał nie będę.
Sylwestrową noc spędziliśmy w kameralnym, doborowym towarzystwie i nie, nie byliśmy na fajerwerkach (BBC podało, że było tam około 250,000 ludzi!). Wystarczył huk słyszany przez okno i obraz w TV. A informacja, że kumpel Dana wychodził stamtąd SZEŚĆ godzin (w ubiegłym roku) tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że podjęliśmy słuszną decyzję.
A jeśli przesądy mówią prawdę i cały rok będzie wyglądał jak Nowy Rok, będzie ciekawie!
Spanie do późna, teatr - We Will Rock You - (Bomba!) plus kulisy powstawania show, Wagamama i mój ukochany yaki udon, Winter Wonderland i największa karuzela-wskazówka na jakiej byłem zwiastują coś naprawdę ciekawego!
I żeby nie zanudzać, kilka zdjęć (w roli aparatu niezastąpiony Olympus Mju).
;-)
niedziela, 12 stycznia 2014
365/365
10.01.2014
Finał.
Minął już (ponad!) rok od rozpoczęcia niekoniecznie szczęśliwego (pod względem mojej systematyczności) projektu '365'.
Rok pełen przygód, wzlotów i upadków.
Wszystko zaczęło się w Krakowie. A działo się i w mojej rodzinnej (Ł)Osieczy, Koninie, Londynie, całej Walii, Holandii (głównie Nijmegen, jeśli już wymieniamy miejscowości) i kończy się 'na wsi'.
Chciałem przejrzeć wszystkie posty do tyłu, przypomnieć sobie, co się ciekawego działo, może napisać jakiś mały komentarz, ale strzela mnie nie powiem co jak próbuję zerknąć na posty sprzed kilku tygodni. Ten szablon jest beznadziejny. Tragiczny. Mychalsky, miałaś rację, przyznaję publicznie.
Postaram się to naprawić, w razie gdyby ktoś chciał sobie na starsze posty zerknąć.
Ostatnie zdjęcie jakże niesystematycznie uzupełnianego projektu, autorstwa mej towarzyszki podróży, Ani. Londyn, nie pamiętam czy już 2014, czy jeszcze 2013.
Finał.
Minął już (ponad!) rok od rozpoczęcia niekoniecznie szczęśliwego (pod względem mojej systematyczności) projektu '365'.
Rok pełen przygód, wzlotów i upadków.
Wszystko zaczęło się w Krakowie. A działo się i w mojej rodzinnej (Ł)Osieczy, Koninie, Londynie, całej Walii, Holandii (głównie Nijmegen, jeśli już wymieniamy miejscowości) i kończy się 'na wsi'.
Chciałem przejrzeć wszystkie posty do tyłu, przypomnieć sobie, co się ciekawego działo, może napisać jakiś mały komentarz, ale strzela mnie nie powiem co jak próbuję zerknąć na posty sprzed kilku tygodni. Ten szablon jest beznadziejny. Tragiczny. Mychalsky, miałaś rację, przyznaję publicznie.
Postaram się to naprawić, w razie gdyby ktoś chciał sobie na starsze posty zerknąć.
Ostatnie zdjęcie jakże niesystematycznie uzupełnianego projektu, autorstwa mej towarzyszki podróży, Ani. Londyn, nie pamiętam czy już 2014, czy jeszcze 2013.
Subskrybuj:
Posty (Atom)