poniedziałek, 20 stycznia 2014

LondoN 2o13/2o14

Tak się stało, że przypadkiem, Sylwestra i Nowy rok i cały następny tydzień, wraz z moją niewdzięczną siostrą spędziłem w Londynie.
Jak wiadomo - Londyn - miasto bycze, trza było poświęcić mu chwilkę.
W czasie trwania tej chwili zdążyłem zakochać się w Pret a Manger, zjeść parę (dosłownie) kurzych łapek, polatać na młocie i zrobić miliard innych rzeczy, którymi zanudzał nie będę.
Sylwestrową noc spędziliśmy w kameralnym, doborowym towarzystwie i nie, nie byliśmy na fajerwerkach (BBC podało, że było tam około 250,000 ludzi!). Wystarczył huk słyszany przez okno i obraz w TV. A informacja, że kumpel Dana wychodził stamtąd SZEŚĆ godzin (w ubiegłym roku) tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że podjęliśmy słuszną decyzję.
A jeśli przesądy mówią prawdę i cały rok będzie wyglądał jak Nowy Rok, będzie ciekawie!
Spanie do późna, teatr - We Will Rock You - (Bomba!) plus kulisy powstawania show, Wagamama i mój ukochany yaki udon, Winter Wonderland i największa karuzela-wskazówka na jakiej byłem zwiastują coś naprawdę ciekawego!

I żeby nie zanudzać, kilka zdjęć (w roli aparatu niezastąpiony Olympus Mju).
;-)





















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz