Po odsłonięciu zasłon w niedzielny poranek okazało się, że odwiedziła nas zima.
Wprawdzie ino na chwilę, ale zawsze coś ;-)
Długo nie myśląc, zarzuciliśmy na siebie najodpowiedniejsze ubrania (no, nie w moim przypadku, kurtka niestety się prała, został się jeno płaszcz), napełniliśmy butelkę płynnym, rozgrzewającym cudem i wyszliśmy zimnu naprzeciw.
Dzięki pigwowej miksturze Henryka zimno nie było nam straszne ;-)
Zima, zima, zima - pada, pada śnieg
Jadę, jadę w świat sankami
Sanki dzwonią dzwoneczkami Dzyń, dzyń, dzyń
Dzyń, dzyń, dzyń, dzyń, dzyń, dzyń, dzyń!
Jaka pyszna sanna - parska raźno koń
Śnieg rozbija kopytkami
Sanki dzwonią dzwoneczkami Dzyń, dzyń, dzyń
Dzyń, dzyń, dzyń, dzyń, dzyń, dzyń, dzyń!
:-)
:)
OdpowiedzUsuń