poniedziałek, 22 lutego 2016

Light as feathers #20


S02E04

Głównych postaci brak, prywatne korepetycje!

W sobotę wszyscy leżeli brzuchami do góry, w niedzielę ci pracowitsi wzięli się do roboty :)
Zaczęliśmy od zajęć z Klaudią. Medytacja, proste ćwiczenia na koncentrację, czyli to co zwykle. Rosanne chce nauczyć 'warsztatowców' prowadzenia dialogów w scenach. Dokładniej - wyczucia tego, kto prowadzi, a kto podąża za przewodnikiem w danej rozmowie. Podczas takiego ćwiczenia nie używa się słów. Podąża się za dłońmi. Dłońmi zbliżonymi do siebie tak, by czuć ciepło ciała drugiej osoby. Siada lub staje się naprzeciw siebie. Patrząc sobie w oczy jedna z osób zaczyna przesuwać dłonie, druga musi za nimi podążać; nie stracić uczucia ciepła i energii, jaka wtedy się wydziela. Początki są trudne, ale z czasem można w ten sposób tańczyć.
W niedzielę brakło nam Eryka. Ktoś go musiał zastąpić. Tym kimś byłem ja. <Śmiech dochodzący z najdalszych zakątków Internetu>. Cóż, wcieliłem się zatem w szkolnego kolegi Klaudii, obiektu wzdychań, który rozpowiadał plotki o swojej niedoszłej miłości. Nasza bohaterka się o tym dowiedziała i żądała wyjaśnień. A on, skruszony, ze złamanym sercem, musiał wyznać, co czuje.
To nie była rola życia. I dzięki bogu nikt tego nie zobaczy. Przyznać muszę, że nie jest to najłatwiejsze zadanie, wcielić się w kogoś, kim się nigdy nie było i nie będzie. Z drugiej strony pojawiła się gdzieś chęć pójścia na warsztaty aktorskie - niech kiełkuje :)
Po bajecznie zabawnych i żałosnych z mojej strony scenach z Klaudią przenieśliśmy się do babć, by poćwiczyć koncentrację, pomedytować i wykonać ćwiczenie z dłońmi. Babcie odegrały też krótką scenę nawiązującą do filmu, by powoli zacząć wczuwać się w swoje postacie.
Było zabawnie :)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz