poniedziałek, 2 grudnia 2013

315/365

21.11.2013

Zawaliłem, ale to nie koniec.

Ukończenie głównego projektu w NL oznacza przeprowadzkę.
W miejsce pozbawione dostępu do Internetu.
Zatem po powrocie będę miał do nadrobienia MIESIĄC wpisów.

Właśnie usiadłem, by zaktualizować co nieco, ale Lr podciął mi skrzydła.
Zdjęcia, które pokopiowałem do folderu nie chcą wskoczyć do lightroom'a, a blogger jakoś niechętnie przyjmuje tiff'y. A wyobraźcie sobie przepuścić kilkadziesiąt zdjęć przez PS'a, po kolei klikając 'zapisz jako…'!

Zostawiam zatem mojego bloga, dobijam go.
Za miesiąc powstanie z martwych, ze zdjęciami z Walii (nikt jeszcze nie widział wnętrz moich i Ani! ;-) ), z Zenitka i z nowego mojego dzieciątka, Olympusa mju II. W sumie wczoraj (albo w niedzielę? Nieważne.) skończyłem pierwszy film, po powrocie leci do labu i się woła. Będzie też trochę Holandii, będzie (mam nadzieję) ciekawie.

Póki co się czymajcie.
Ciao!






Well if you can’t get what you love,
you learn to love the things you’ve got.
If you can’t be what you want,
you learn to be the things you’re not.
If you can’t get what you need,
you learn to need the things that stop you dreaming.
All the things that stop you dreaming.






1 komentarz: