wtorek, 2 maja 2017

Light as feathers #71

S05E08

Raz, dwa, trzy, ruszamy!

I stało się. Zdjęcia do piątego - i ostatniego - fragmentu Lekkiego jak piórko ruszyły. Przed nami jeszcze 10 (lub 11) dni emocji, wzruszeń i poruszeń na planie.

Ekipa wystartowała wczoraj. Rosanne, Aafke, Jaap i nowy producent Benthe* rozpoczęli zdjęcia na fermie gęsi. Kaziu, Józef, Kamil i Eryk znów stanęli przed zadaniem skubania (tym razem było to mocno pozorowane), znów jedli wspólny posiłek i ujeżdżali traktor. Jak to wyglądało podczas realizacji części trzeciej filmu, można zobaczyć tutaj: klik.

Przez to, że zachciało mi się studiów, nie mogłem być przy niedzielnych zdjęciach. Do drużyny doszedłem wczoraj. Zrealizowaliśmy kilka scen w różnych, ale wszystkim już znanych lokalizacjach.

Eryk wstydzi się tego, co zrobił. Zranił - fizycznie i psychicznie - swoją najlepszą kumpelę, pierwszą dziewczynę. Zła nowina szybko się niesie, szczególnie w tak małych miejscowościach, więc wszyscy, nawet najlepsi kumple już wiedzą. Eryk chce pójść na boisko, pograć w kosza, zapomnieć to swoim występku, jednak sumienie nie pozwala mu dołączyć do przyjaciół, chłopak wraca do domu.

Klaudia zgubiła kolczyk. Gdyby to był jej kolczyk, to pół biedy. Był to jednak kolczyk jej matki, i to taki, który Gosia bardzo lubi. Dziewczyna idzie więc w stronę przystanku autobusowego i rozgląda się, szukając błyszczącej zguby. Pech chciał, że akurat trafiła na Eryka, który oferuje jej pomoc i wabi do siebie wmawiając, że Ewa ma dokładnie taką samą biżuterię. By uniknąć scen przed sąsiadami, Klaudia zgadza się i idzie z chłopakiem.

Eryk i Klaudia lądują w pokoju chłopaka. Eryk komplementuje Klaudię, gładzi jej włosy, masuje ramiona. W pewnym momencie dziewczyna pyta, czy mogą iść w końcu poszukać tych kolczyków w szkatułce Ewy, na co Eryk reaguje delikatnie, lecz stanowczo mówiąc, że jeszcze nie skończyli i przesiada się bliżej Klaudii.

Pojechaliśmy też do sadu, do tego samego miejsca, w którym kręciliśmy dwa lata temu, o tu - klik. Rosanne chciała nakręcić scenę przypominającą to wydarzenie i pokazującą upływ czasu. Niesamowite było stanąć w tym samym miejscu dwa lata później, z niemal tą samą ekipą, tyle, że dojrzalszą i bardziej doświadczoną.












*zmiany w tej funkcji to już tradycja, nie wiem czy nawet nie legenda :)

1 komentarz: