poniedziałek, 27 lipca 2015

Nijmegen i ostatnia wieczerza.

Ponad dwutygodniowy pobyt w Holandii dobiegł końca.
Ostatni dzień przełaziliśmy, przeleżeliśmy i przejedliśmy.
Obleźliśmy Nijmegen, poleżeliśmy i podrzemaliśmy nad rzeką (przegonił nas gwałt-wiatr, czyli porywisty wiatr znienacka), poczekaliśmy pod mostem, znów połaziliśmy, pojechaliśmy do sklepu i wróciliśmy do kwatery.
Po otwarciu drzwi kieliszek wina sam wskoczył mi w dłoń, nagle poznałem trzy koleżanki mojej Drugiej Mamy, trzask-prask i siedziałem przy stole. Ola w międzyczasie została moją adoptowaną siostrą.
Mama ma indonezyjskie korzenie, zatem i żarcie było azjatyckie.
Pyyyyyszności!
Obowiązkowo obejrzeliśmy finał MŚ siatkówki plażowej i poszliśmy spać.
Lubię tamten dom. 
Lubię tamten stół.
Lubię moją Drugą Mamę :-)

































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz