piątek, 12 czerwca 2015

Light as feathers #08

Nowy dzień, nowe możliwości. Nowa twarz w grupie, choć jeszcze nie przed kamerą. Intymność wpełza pomiędzy bohaterów.

Z samego rańca (godzina 13:00) ruszyłem do drewnianego domku Ross na omówienie dotychczasowych dokonań. Zrobiliśmy kawę, wzięliśmy ciastka i usiedliśmy w ciepłym pokoiku na piętrze. Rosanne wyjęła swój komputer i podłączyła dysk. Przejrzeliśmy wszystkie sceny, które nagraliśmy do tej pory. Analizowaliśmy ruchy, dialogi, kadry. Z dnia na dzień było co raz lepiej. W najnowszych nagraniach ciężko było dostrzec błędy ze strony Eryka: uśmiech mimo poważnych scen czy powtarzanie tych samych zdań, słów i gestów nie pasujących do charakteru ujęć. Zauważyć za to można co oraz to większe skupienie i (może głupio to zabrzmi) wczucie się w postać (w końcu gra tam praktycznie samego siebie).
Po obradach, moich wskazówkach dotyczących używanego w filmie języka i planowaniu na potrzeby samego kręcenia filmu, ruszyliśmy do Rołzi.

Jak napisałem na początku - w ekipie pojawiła się nowa twarz, Klaudia. Dziewczyna już wcześniej wpadła w oko Ross. Podejrzewam, że jeszcze przed całym zamieszaniem z przesłuchaniami i historią z Zuzką. Ale, jak już pisałem, cyrk nie mój ;-)

Tego dnia Ewa i Eryk musieli przełamać w sobie pewne ograniczenia związane z bliskością między matką a synem. To był dość wyjątkowy czas. Sceny (czy ćwiczenia, jak kto woli), które nagraliśmy były dość poruszające, Ewa i Eryk stanęli na wysokości zadania i stworzyli klimat bliskości i intymności.
Nagraliśmy też kilka pogodnych i wesołych ćwiczeń, jak siłowanie na rękę, czy taniec. Muzyka porwała też mnie i Rosanne :-) Nie wiedząc kiedy wszyscy podskakiwaliśmy i wydawaliśmy z siebie dziwne dźwięki (moim zdaniem wyglądało to jak masowy atak padaczki połączony z ekstazą i histerią w jednym, ale co ja się tam znam). Dobrze, że nie zostało to udokumentowane! ;-)











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz