poniedziałek, 8 czerwca 2015

Light as feathers #05

Dżizaz, aż mi wstyd kolejny post dodać.

Ale nic, wróćmy do wydarzeń kwietniowych.

Zuzia dołącza do teamu. Pierwsze sceny łóżkowe.
Odpaliliśmy rowery. Pogoda pozwoliła na pierwszą, przyjemną przejażdżkę na wieś. Cudnie!
Zuzia nie znała nas, ani my jej. Nawet Eryk, jako rówieśnik. Dlatego postanowiliśmy zrobić sobie dzień integracyjny, przeplatany tylko zadaniami i ćwiczeniami. Zaczęliśmy na słodko - Ewowy sernik i galaretka, ciastka prosto z opakowania (jeszcze ciepłe!) i herbata z pomarańczą i imbirem. Siedzieliśmy tak, śmialiśmy się, wystawialiśmy gęby w stronę słońca. Ross porwała Zuzkę na ćwiczenie z koncentracji. Sprawdzała jej zachowania, umiejętność skupienia się na danych sytuacjach z jednoczesnym wyłączeniem reakcji na dźwięki i wydarzenia wokół.
Wybraliśmy się też do domu Eryka, na drobne ćwiczenia i dalszy ciąg integracji. Ross zarządziła scenę łóżkową. Wanda leżała w wyrze, zadaniem Ewy było wyciągnąć ją do świata żywych. Babcia jest świetna w narzekaniu, Ewa ma gadane, zadanie wykonały nader dobrze :-)
Nikt się nie obijał - Eryk i Zuzka też mieli zadanie do wykonania. Proste, łatwe i przyjemne (kto nie chciałby potrzymać królika?).
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się przy starorzeczu, w którym urzędują łabędzie. Przygotowaliśmy torbę chleba, by wspomóc „głodujące” ptaki. Rzucaliśmy, wołaliśmy, wysłaliśmy nawet pisemne zaproszenie - białasy nas olały. Cóż zrobić… Idziemy na kolację! ;-)

Po napełnieniu żołądków kaszą, ogórkami w musztardzie, kurczakiem i koktajlem owocowym wsiedliśmy na nasze jednoślady i ruszyliśmy do domów.







Fot. Rosanne Pel.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz