Nie wiem, czy pomysł przejrzenia galerii w moim telefonie to był dobry pomysł.
Tyle wspomnień.
I niestety tylko wspomnień.
środa, 25 września 2013
258/365
wtorek, 24 września 2013
257/365
Dzień pierwszy za mną.
Nie było tragicznie :-)
Zdobyłem kilka nowych umiejętności, moje CV zmienia się jak w kalejdoskopie (mam zamiar trochę tu popracować) ;-)
A i stóp dawno nie było!
Moje królewskie łoże.
poniedziałek, 23 września 2013
256/365
Podoba mi się tu.
Rowery. Mnóstwo rowerów.
Masy.
I wszyscy mówią po angielsku.
I spotkałem moje marzenie.
Foto poniżej :-)
niedziela, 22 września 2013
255/365
Jutro, godzina 5:00 (!) wyjazd.
10-12 godzin podróży.
I co mnie tam zastanie? Nie wie nikt.
Praca od świtu do nicy.
A co z blogiem?
Mam nadzieję, że nie umrze śmiercią tragiczną.
Szkoda by było - 110 postów zostało do końca projektu :-)
W każdym razie do napisania, trzymajcie za mnie kciuki!
Dom.
10-12 godzin podróży.
I co mnie tam zastanie? Nie wie nikt.
Praca od świtu do nicy.
A co z blogiem?
Mam nadzieję, że nie umrze śmiercią tragiczną.
Szkoda by było - 110 postów zostało do końca projektu :-)
W każdym razie do napisania, trzymajcie za mnie kciuki!
Dom.
sobota, 21 września 2013
piątek, 20 września 2013
253/365
Resztka zdjęć z Londynu wywołana.
I trochę nowych.
I starych też.
Powrzucam co nieco :-)
Zastanawiam się tylko - co stanie się z projektem '365' podczas mojej nieobecności?
Kompa nie wezmę, a nie wiadomo, jak tam będzie z Internetem.
Z kolei nadrabiać posty z - powiedzmy - trzech tygodni?
Nie bardzo.
I trochę nowych.
I starych też.
Powrzucam co nieco :-)
Zastanawiam się tylko - co stanie się z projektem '365' podczas mojej nieobecności?
Kompa nie wezmę, a nie wiadomo, jak tam będzie z Internetem.
Z kolei nadrabiać posty z - powiedzmy - trzech tygodni?
Nie bardzo.
czwartek, 19 września 2013
środa, 18 września 2013
wtorek, 17 września 2013
poniedziałek, 16 września 2013
niedziela, 15 września 2013
248/365
Rodzice dziś wrócili z Ukrainy.
I o Bieszczady zahaczyli.
I ja też chcę.
Czas na podróże.
Najwyższy czas.
I o Bieszczady zahaczyli.
I ja też chcę.
Czas na podróże.
Najwyższy czas.
sobota, 14 września 2013
piątek, 13 września 2013
czwartek, 12 września 2013
245/365
Zabrałem się za sklejenie widełorelacji z Walii, ale idzie to jak krew z nosa.
Albo i gorzej.
Nie mam pomysłu na złożenie przyjemnego dla oka obrazka, zawierającego dużą dawkę humoru, niebanalnego, ale materiał jest zbyt banalny. I czasami zbyt nudny - jedziemy, idziemy, jedziemy.
Dam radę, ale mam tylko 28 dni - wersja trial Sony Vegas nie pozwoli mi dalej tworzyć ;-)
Albo i gorzej.
Nie mam pomysłu na złożenie przyjemnego dla oka obrazka, zawierającego dużą dawkę humoru, niebanalnego, ale materiał jest zbyt banalny. I czasami zbyt nudny - jedziemy, idziemy, jedziemy.
Dam radę, ale mam tylko 28 dni - wersja trial Sony Vegas nie pozwoli mi dalej tworzyć ;-)
244/365
11.09.2013
Zakłada się firma.
23.09 - Niderlandy.
Na jak długo - nie mam pojęcia.
Wiem, że nie będzie za bardzo dostępu do Internetu - nie wiem, jak będę nadrabiał 3-tygodniowe braki.
Lubię, jak czasem Zenit ma ze sobą problemy.
Zakłada się firma.
23.09 - Niderlandy.
Na jak długo - nie mam pojęcia.
Wiem, że nie będzie za bardzo dostępu do Internetu - nie wiem, jak będę nadrabiał 3-tygodniowe braki.
Lubię, jak czasem Zenit ma ze sobą problemy.
243/365
10.09.2013
Krakowa ciąg dalszy.
Jakoś tak... Mało zdjęć powstało.
Myślę, że było zbyt dożo do powiedzenia, brakło czasu na fotografię.
To nic, nie żałuję ani jednej chwili z tamtego dnia.
Szkoda, że to był tylko jeden dzień.
To stanowczo za mało.
Krakowa ciąg dalszy.
Jakoś tak... Mało zdjęć powstało.
Myślę, że było zbyt dożo do powiedzenia, brakło czasu na fotografię.
To nic, nie żałuję ani jednej chwili z tamtego dnia.
Szkoda, że to był tylko jeden dzień.
To stanowczo za mało.
242/365
09.09.2013
Kraków.
Moje miasto.
Tęskniłem.
Chociaż, dziwnie tak przyjechać tam, nie mając kluczy do mieszkania, nie wiedząc w sumie gdzie przenocować.
Skończyły się czasy beztroski. Nie tylko dla mnie, bo dla wszystkich moich znajomych z AF-u. Nie będzie już spotkań na Grodzkiej czy św. Tomasza. Ale mogą być wypady na piwo, wystawy, imprezy.
Cierpliwości. Będę wpadał.
Kraków.
Moje miasto.
Tęskniłem.
Chociaż, dziwnie tak przyjechać tam, nie mając kluczy do mieszkania, nie wiedząc w sumie gdzie przenocować.
Skończyły się czasy beztroski. Nie tylko dla mnie, bo dla wszystkich moich znajomych z AF-u. Nie będzie już spotkań na Grodzkiej czy św. Tomasza. Ale mogą być wypady na piwo, wystawy, imprezy.
Cierpliwości. Będę wpadał.
sobota, 7 września 2013
240/365
Uuu, po aktualizacji bloga moje wyświetlenia poszybowały w górę, jest już ponad 15k, dziękuję!
Dzisiaj się jak prosię nażarłem (wybaczcie za wyrażenia).
Grill u Gochny był zbyt obfity.
Karkówa, boczek, kiełbacha, klasyki polslich spotka n działkowo-ogródkowych.
Może chociaż dzięki temu trochę przytyję, przydałoby się.
A w poniedziałek kierunek Kraków!
Wspomnienie z pierwszego, wakacyjnego, różowego grilla. Ciej.
Dzisiaj się jak prosię nażarłem (wybaczcie za wyrażenia).
Grill u Gochny był zbyt obfity.
Karkówa, boczek, kiełbacha, klasyki polslich spotka n działkowo-ogródkowych.
Może chociaż dzięki temu trochę przytyję, przydałoby się.
A w poniedziałek kierunek Kraków!
Wspomnienie z pierwszego, wakacyjnego, różowego grilla. Ciej.
piątek, 6 września 2013
239/365
W kocu.
Znaczy w końcu :-)
Nareszcie.
Nadrobiłem te dwa tygodnie.
Mój laptop nie chcę się łączyć z Internetem.
Twierdzi, że tam są świństwa i nawet przez kabel nie chce się połączyć.
Nawet przez kabel!
Grrrr!
Ale za to sushi dziś zrobiłem.
Pyyyycha!
Lubię, jak czasem coś mój Zenit sobie sam stworzy.
Znaczy w końcu :-)
Nareszcie.
Nadrobiłem te dwa tygodnie.
Mój laptop nie chcę się łączyć z Internetem.
Twierdzi, że tam są świństwa i nawet przez kabel nie chce się połączyć.
Nawet przez kabel!
Grrrr!
Ale za to sushi dziś zrobiłem.
Pyyyycha!
Lubię, jak czasem coś mój Zenit sobie sam stworzy.
238/365
05.09.2013
Zjednoczenie z Lady Mychalsky.
Przy Titanicu.
I przy winie.
I jakiejś brazylijskiej wódce (?).
I sushi.
Miszczowskim! ;-)
Obżarłem się jak prosię.
Ale w domu też zrobię ;-)
Zjednoczenie z Lady Mychalsky.
Przy Titanicu.
I przy winie.
I jakiejś brazylijskiej wódce (?).
I sushi.
Miszczowskim! ;-)
Obżarłem się jak prosię.
Ale w domu też zrobię ;-)
237/365
04.09.2013
Wszystko wróciło do stanu pierwotnego.
I o czym ja teraz będę pisał?
Walia.
Chcę jeszcze raz!
Wszystko wróciło do stanu pierwotnego.
I o czym ja teraz będę pisał?
Walia.
Chcę jeszcze raz!
236/365
03.09.2013
Lot do Polski.
Budzik nie zadzwonił.
Na szczęście mój organizm sam zmobilizował się, wstał po 4 godzinach snu.
I pędem pod prysznic, na śniadanie, na busa.
Aż kółko od torby po drodze zgubiłem.
Nikt nie powiedział, że będzie lekko.
I tak oto, po 65 dniach spędzonych na obczyźnie wracam do domu, na ziemię ojczystą.
65 dni cudnych, niezapomnianych, niepowtarzalnych.
65 dni nieustanej przygody.
Wzniesień i uniesień, wzruszeń i poruszeń.
Nieustannych zwrotów akcji.
Nerwów. Odprężeń.
Przyjemności.
Codziennego poznawania. Smakowania.
Polska.
Tęskniłem.
Lot do Polski.
Budzik nie zadzwonił.
Na szczęście mój organizm sam zmobilizował się, wstał po 4 godzinach snu.
I pędem pod prysznic, na śniadanie, na busa.
Aż kółko od torby po drodze zgubiłem.
Nikt nie powiedział, że będzie lekko.
I tak oto, po 65 dniach spędzonych na obczyźnie wracam do domu, na ziemię ojczystą.
65 dni cudnych, niezapomnianych, niepowtarzalnych.
65 dni nieustanej przygody.
Wzniesień i uniesień, wzruszeń i poruszeń.
Nieustannych zwrotów akcji.
Nerwów. Odprężeń.
Przyjemności.
Codziennego poznawania. Smakowania.
Polska.
Tęskniłem.
235/365
02.09.2013
Ostatni mój dzień w wielkim mieście.
Ostatnie wystawy, jedzenie, piwa, wina.
Tych dwóch ostatnich chyba ciut za dużo ;-)
Ciężko było się rozstać.
Ciężko.
Ostatni mój dzień w wielkim mieście.
Ostatnie wystawy, jedzenie, piwa, wina.
Tych dwóch ostatnich chyba ciut za dużo ;-)
Ciężko było się rozstać.
Ciężko.
234/365
01.09.2013
Wyjazd zbliża się wielkimi krokami.
Stety lub niestety.
Londyn to fajne miasto, zdążyłem chyba przywyknąć.
W pubie godnie mnie pożegnano, ściski i uściski, buziaki, całusy.
Fajną ekipę tam zostawiam.
Wyjazd zbliża się wielkimi krokami.
Stety lub niestety.
Londyn to fajne miasto, zdążyłem chyba przywyknąć.
W pubie godnie mnie pożegnano, ściski i uściski, buziaki, całusy.
Fajną ekipę tam zostawiam.
233/365
31.08.2013
Dzień przeprowadzki, ostatni dzień w pracy.
Znalazłem tani hostel. 32 funty za 3 noce.
Ze śniadaniem!
Ulżyło mi.
O, i nawet wiewiórka przyszła się pożegnać :-)
Dzień przeprowadzki, ostatni dzień w pracy.
Znalazłem tani hostel. 32 funty za 3 noce.
Ze śniadaniem!
Ulżyło mi.
O, i nawet wiewiórka przyszła się pożegnać :-)
232/265
30.08.2013
Jutro wyprowadzka od I.
Nikt nie może mnie przenocować.
Gorąco się robi.
I dość niepokojąco.
Jutro wyprowadzka od I.
Nikt nie może mnie przenocować.
Gorąco się robi.
I dość niepokojąco.
231/365
29.08.2013
Bilety zabukowane.
03.09 - lot Ryanair'em do Poznania.
Czas zorganizować wyjazd.
I paczkę do wysyłki.
O, i hostel. bo na 3 noce przed wyjazdem, póki co, jestem bezdomny.
Będę tęsknił za takimi wieczorami.
Bilety zabukowane.
03.09 - lot Ryanair'em do Poznania.
Czas zorganizować wyjazd.
I paczkę do wysyłki.
O, i hostel. bo na 3 noce przed wyjazdem, póki co, jestem bezdomny.
Będę tęsknił za takimi wieczorami.
230/365
28.08.2013
Trza było oznajmić nowinę Ani, szefom, znajomym...
Nie ukrywam, że niektórzy nie byli zbyt zadowoleni.
Inni popychali i wciąż kibicują.
Zostawię tam wspaniałych ludzi.
Znajomych.
Przyjaciół.
Swoją małą rodzinę.
Trza było oznajmić nowinę Ani, szefom, znajomym...
Nie ukrywam, że niektórzy nie byli zbyt zadowoleni.
Inni popychali i wciąż kibicują.
Zostawię tam wspaniałych ludzi.
Znajomych.
Przyjaciół.
Swoją małą rodzinę.
228/365
26.08.2013
Kolejny wolny dzień.
Podsumowanie zakończonego wreszcie 'Projektu Walia'.
Po dwóch tygodniach podróży, ponad miesiącu edycji zdjęć...
Koniec.
Uff ;-)
227/365
25.08.2013
Piknik w parku.
Urodzinowy.
I piwo w ciekawym miejscu.
Inaczej, ale też fajnie.
Bardzo fajnie.
Mój tort ;-)
Piknik w parku.
Urodzinowy.
I piwo w ciekawym miejscu.
Inaczej, ale też fajnie.
Bardzo fajnie.
Mój tort ;-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)