piątek, 6 września 2013

236/365

03.09.2013

Lot do Polski.
Budzik nie zadzwonił.
Na szczęście mój organizm sam zmobilizował się, wstał po 4 godzinach snu.
I pędem pod prysznic, na śniadanie, na busa.
Aż kółko od torby po drodze zgubiłem.
Nikt nie powiedział, że będzie lekko.

I tak oto, po 65 dniach spędzonych na obczyźnie wracam do domu, na ziemię ojczystą.
65 dni cudnych, niezapomnianych, niepowtarzalnych.
65 dni nieustanej przygody.
Wzniesień i uniesień, wzruszeń i poruszeń.
Nieustannych zwrotów akcji.
Nerwów. Odprężeń.
Przyjemności.
Codziennego poznawania. Smakowania.
Polska.
Tęskniłem.



2 komentarze: