czwartek, 17 marca 2016

Mało Hiszpanii w Hiszpanii.

Albo my nie wiemy, gdzie tę Hiszpanię znaleźć.
Otóż wyruszyliśmy ostatnio na zakupy z myślą, że później zjemy coś prawdziwie hiszpańskiego. Po drodze odwiedziliśmy cmentarz, który już wcześniej usilnie próbowaliśmy zobaczyć, jednak hiszpańska sjesta zdecydowanie nam to utrudniała.
Prawie wszystko z listy sprawunków dostaliśmy (znalezienie niektórych produktów było nie lada wyzwaniem, ale daliśmy radę); kupno czerwonej cebuli, która nie była hodowana w Hiroszimie lub Nagasaki, albo innym Czarnobylu wciąż graniczy z cudem.
Po zaniesieniu wszystkiego do auta ruszyliśmy na poszukiwanie knajpy, która serwuje chociażby dobre tapas (swoją drogą najlepsze tapas jadłem z Mikiem w Amsterdamie). Stwierdziliśmy, że obejdziemy najpierw Huéscar, zobaczymy co tam dają i w razie co pojedziemy do opiewanego przez rodziców Grega Hotelu Galera.
Pełni nadziei zapuściliśmy się w (nie)gąszcz uliczek miasteczka. Znaleźliśmy kilka knajp. Cóż - czas podjąć decyzję. Postawiliśmy na knajpę za kratami, ale jak się okazało, była właśnie zamykana. Poszliśmy do kolejnej, ale wydała nam się katastrofą serwującą jedynie okołokawowe smaczki. Cóż - zostaje pizza. Wchodzimy, a pan barman, po hiszpańsku oczywiście, oświadcza nam, że kucharz pracuje do 20.00 (my weszliśmy tam o 19.15) i niczego już nie zdoła dla nas zrobić.
Peszek. Ruszyliśmy zatem do Galery, na poszukiwanie cudownego hotelu, którego (zdaniem rodziców Grega) nie da się przeoczyć. Zaparkowaliśmy naszego turbo-opla, (prawie)limuzynę średniej klasy, poprawiliśmy nasz wygląd zewnętrzny (z wewnętrznym już nic zrobić się nie da) i ruszyliśmy w kierunku centrum (a przynajmniej tak to wyglądało). Hotelu Galera nie znaleźliśmy, za to trafiliśmy do baru, gdzie dwie pizze zaserwowano nam bez sztućców i dodatkowych talerzy (bo po co). Posileni jakże hiszpańską kolacją zawinęliśmy się do domu. Po wejściu do naszego niemieckiego zorro Karina stwierdziła, że tam jest znak i tam jest napisane coś ważnego. Podjechaliśmy. I co się okazało? "Hotel Galera w TAMTĄ stronę". Brawo drużyno.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz