I wcale nie jest.
Moje wyobrażenia o pracy tu się trochę zmieniły.
Miałem nadzieję, że będzie ciut prościej.
I tu lady Mychalsky powie: 'A nie mówiłam?'
Nie mam zamiaru się jednak poddawać.
Jutro pierwsza zmiana w pracy, pewnie dostanę grafik i w końcu zacznie się to jakoś kulać.
Byle do przodu! ;-)
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.
Mark Twain
Hm.
OdpowiedzUsuńCo do drugiej myśli - tego się trzymajmy.
A co do pierwszej, to mam nadzieję, że w końcu do Ciebie dotrze, że nie mówię Ci nic, bo jestem złośliwcem i chcę Cię zgnoic. Życzę Ci jak najlepiej i wolałabym, żebyś w miarę możliwości nie popełniał własnych błędów, a przykładowo uczył się na moich. Bo bywało różnie.
I niech w końcu do Ciebie dotrze, że nie jesteś jedyny i ja też zawsze i wszędzie zaczynałam od zera i samotnie.
Będzie dobrze.
Nastrojowe foto.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAle ja nie mówię tego przeciw Tobie. Poza tym chyba mnie trochę znasz i wiesz, że póki ja na własnej skórze się o czymś nie przekonam, to do mnie nie dotrze.
OdpowiedzUsuńI wiem też, że nie chcesz dla mnie źle, że nie jesteś chodzącym złośliwcem. Chociaż czasem odnoszę takie wrażenie, ale ciii! ;-)
I wiem, że wszyscy zaczynają od zera, broń Boże nie mówię, że nie. I ja sam też zaczynam. I poddawać się nie będę.
I cieszę się, że Cię mam, tak w ogóle :-)
(Ale wazelina!)
;-)
Musi być dobrze.
Innego wyjścia ni mo.
Podkręcę wazeliniarstwo.
UsuńTeż się Tobą cieszę. W końcu byłam w górach.
Drażni mnie w Tobie to dążenie do niepotrzebnego parzenia się. Wścieka.
Dobra, przyznajmy to - jestem chodzącym złośliwcem. Ale nie aż tak wrednym - po prostu trzeba ignorować.
To zdrowsze.
Nie poddawaj się.
W górach... ;-)
UsuńI ta obtarta stopa!
Złoślistwo Twoje ignoruję od dłuższego czasu - inaczej chyba bym z Tobą nie wytrzymał :-P
Ale nie jesteś aż tak złośliwa, przyznaję ;-)
Co do parzenia się - tak to już ze mną jest, trudno. A nie mam zamiaru się tu poddawać. Walczę cały czas. Jak nie wyjdzie, zawsze mogę wrócić. Póki co, jakoś się kula i - miejmy nadzieję - kulać się będzie.
Faktem jest, że tęsknota doskwiera, szczególnie kiedy sam siedzę w chałupie.
Ale to jest do przeżycia :-)
I nie poddam się, powtarzam po raz wtóry :-)
Tęsknij. To zdrowe :-)
Usuń