sobota, 10 sierpnia 2013

212/365

Marzenia o mieszkaniu w wielkiej metropolii chyba minęły.
Mieszkam w Londynie.
I co z tego?
Nie mam do kogo otworzyć gęby, z kim wyjść do parku czy na imprezę.
Jestem stworzeniem, które komfortowo czuje się jedynie wśród swoich, wśród ludzi.
Przenosząc się do Krakowa, nie było to tak radykalne posunięcie.
Cały czas byłem 'u siebie'.
Tutaj nie jestem u siebie i nigdy nie będę.
Może i prawdą jest, że po kilku miesiącach człowiek się przestawia.
Dla mnie nie ma to chyba znaczenia, nie czuję się tu na tyle komfortowo, by zostać tu na dłużej niż pół roku.
Zostanę tu jeszcze trochę, spróbuję wyjść na zero, uskładać trochę, żeby mieć z czym zacząć w Polsce.
Teraz cenię mój kraj, lubię go.





2 komentarze:

  1. Z jednej strony szkoda, z drugiej strony dobrze, że tęsknisz. Ja ciągle tęskniłam i zawsze będę będąc gdziekolwiek za granicą. Owszem, ubóstwiam niemiecki porządek i angielski luz, ale nigdzie nie ma takiego burdelu jak w Polsce ;-)

    Florence była fantastyczna :-) a żarcie niżej super!

    A co to za fot?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak jestem gdzieś, w ruchu, nie myśląc, nie tęsknie. Nie tak mocno, w każdym razie.
      Gorzej jest, jak siedzę sam w chałupie ;-)

      Florence zazdroszczę, właśnie jej słucham na Spotify.
      A żarcie zwykłe :-)

      A fot z wypadu nad jezioro, wtedy, co z nami nie pojechałaś ;-)

      Usuń